mar 16 2006

Bez tytułu


Komentarze: 1

Przedwiośnie?

No i był Grzegorz przyszedł, święty jeden, a ta wredna suka, zima, jak była, tak nadal jest. Za chuja do morza z nim pójść nie chciała. I co z taką zrobić? Podła…

Vieslava urobiła dzisiaj zapowiedzianą „taaką niespodziankę”, colloquium z materiału, którym mieliśmy być uraczeni na lektoracie. Przewodniczka nie potrafiła zrozumieć, pomimo próby, dlaczego postanowiliśmy opuścić zajęcia akurat tamego dnia. Przecież było nic nas nie tłumaczyło, bo ani to żaden dzień wiosny, ani weekend majowy był. Panie przychodzą specjalnie [studentki IV roku filologii klasycznej KUL - praktykantki], a my sobie idziemy. Nieunikniona kara za zły czyn ciążyła jak fatum przez cały poprzedni tydzień i jakoby Dzeusowy grom, spadła na nas dzisiaj pod koniec dnia. Dla mnie zaskakujący był sposób, w jaki Łacinniczka nazywała ów sprawdzian wiadomości – kara. Przez cały czas trwania koła (15 minut), z ust lektora padało słowo „kara” – chyba nawet do przesady. Biedna była studentka-praktykantka, nęcąca pani w żółtym sweterku, zupełnie jak NIE z oazy [patrz: studenci KUL], która pod dyktandem Przewodniczki, zmuszona była wypisywać na tablicy komplikowane na siłę koniugacje i zdania do przetłumaczenia (np. książka jest czytana przez chłopca – tak, zdaję sobie sprawę, że w warunkach języka polskiego, zdanie to prezentuje się banalnie, ale w Łacinie brzmi to równie dostojnie, jak jest to trudne do spłodzenia przez studenta-śmiertelnika).

Tandecieję z dnia na dzień, abo lepiej - z nocy na noc; te bowiem ostatnio przepełnione są tylko częstotliwością „sto trzy i sześć”.

Polecam Indonezyjkę, Anggun, śpiewającą po francusku,

“Cesse la pluie”

 

Là-haut sur un nuage

J’aimais sans me douter

Qu’claterait l’orage

Je n’ai pas vu le temps changer

 

Tes mots sur leur passage

Ont tout noy, bris

Tu es rest ferm

Je ne sais plus où aller

 

Oublier cet orage phmère

L’effacer et t’aimer comme hier

Je cherche et je cherche

Le remède pour qu’enfin

Cesse la pluie

Cesse la pluie

 

Tu as tourn la page

D’un coup de vent glac

Et d’un clair sauvage

Balay le pass

 

Si le ciel se dgage

Le cœur lger j’irai

Sur un nuage me poser

Et me laisser aller

Oublier...

paris! : :
19 marca 2006, 19:15
Oj fakt! Fakt, że zima to suka. Fakt, że łacina banalną nie jest. I fakt, że \"sto trzy i sześć\" to tandeta. Ale w tandecie też warto się czasem podszkolić ;)
Aha! I wiem już o czym traktowała poprzednia notka. Za uświadomienie mnie serdecznie dziękuję, aczkolwiek świadomość ta jest cokolwiek zaskakująca.
Z poważaniem,
Majla z Dysa

Dodaj komentarz